Wirtualizacja

Pułapki w licencjonowaniu wirtualizacji, czyli ile zapłacisz u konkurencji?

Wirtualizacja jest obecnie jedną z najpopularniejszych technologii stosowanych w przedsiębiorstwach. Pozwala zaoszczędzić zasoby, zoptymalizować koszty i ułatwia obsługę infrastruktury. Jednak, czy producenci oprogramowania pozwalają nam czerpać maksymalne korzyści? Dziś kilka słów o tym, jak uzyskują od nas dodatkowe pieniądze i ograniczają nasze możliwości.

Wirtualizacja jest obecnie jedną z najpopularniejszych technologii stosowanych w przedsiębiorstwach. Pozwala zaoszczędzić zasoby, zoptymalizować koszty i ułatwia obsługę infrastruktury. Jednak, czy producenci oprogramowania pozwalają nam czerpać maksymalne korzyści? Dziś kilka słów o tym, jak uzyskują od nas dodatkowe pieniądze i ograniczają nasze możliwości.

W poprzednich artykułach tej serii pisałem o tym, w jaki sposób niektórzy producenci oprogramowania zmuszają swoich Klientów do przepłacania, dzieląc produkty na szereg części albo zawyżając sztucznie ceny. Jeżeli jeszcze nie wiesz, jak to robią, zachęcam do lektury. Dziś, zgodnie z obietnicą, opiszę sposoby liczenia maszyn wirtualnych. Problem tym bardziej przykry, że wirtualizacja ma koszty ograniczać, a nie generować.

Mam wbudowany wirtualizator, ale czy mogę go używać?

Każdy system linuksowy ma wbudowany w jądro wirtualizator Kernel-based Virtual Machine, czyli popularny KVM. Oczywiście skoro jest on częścią systemu, to możemy z niego korzystać. Jednak abyśmy mogli uruchomić maszynę wirtualną, musimy mieć dla niej jakieś środowisko pracy. Standardowe subskrypcje na serwer fizyczny nie pozwalają na zainstalowanie tego samego systemu operacyjnego dodatkowo na serwerze wirtualnym. Co ciekawe, niektórzy vendorzy wprowadzają ponadto ograniczenia co do ilości swoich systemów, które możemy zainstalować w środowisku wirtualnym uruchomionym poprzez KVM. Zazwyczaj możemy ich uruchomić tylko kilka, mimo iż moc naszego sprzętu mogłaby nam umożliwić utworzenie i obsługę kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu wirtualek. A przecież za sam KVM, jako narzędzie wbudowane w system, zapłaciliśmy już przy wykupieniu subskrypcji. W taki sposób zmusza się Klientów do zakupu dodatkowego produktu – narzędzia do wirtualizacji oraz droższych subskrypcji, tak zwanych „nielimitowanych”.

Limitowane nielimitowane subskrypcje

No właśnie. Wykupiliśmy subskrypcję, która pozwala nam na uruchomianie większej ilości maszyn wirtualnych, czyli nazwaną dumnie „nielimitowaną”. Okazuje się jednak, że w rzeczywistości ma ona jednak ograniczenia ilościowe. Mało tego, jedną taką subskrypcję możemy uruchomić tylko na jednym serwerze fizycznym. Zatem jeżeli mamy klaster złożony z 4 maszyn fizycznych i zgodnie z ideą wirtualizacji chcemy, aby maszyny wirtualne mogły dowolnie w nim migrować, musimy zakupić 4 (nie)limitowane subskrypcje, po jednej na każdy host. Zaczęło się mnożenie.

Rzecz kolejna. Licencjonowanie „per host” u wielu vendorów związane jest z odpowiednią liczbą procesorów. Standardowo jedna subskrypcja obejmuje tylko dwa procesory. W takim razie posiadając serwer z czterema procesorami, musimy zakupić dwie (nie)limitowane subskrypcje, a z ośmioma – aż cztery – i to na jedną maszynę fizyczną! Jednak czy maszyna fizyczna z 8 procesorami wymaga większej ilości aktualizacji i uwagi niż ta z 2? Oczywiście, że nie. Mało tego, na mocniejszych serwerach najczęściej działają aplikacje krytyczne, które raz skonfigurowane działają praktycznie bez ingerencji administratora.

subskrypcja

Następna zasada utrudniająca Klientom życie dotyczy zakupu subskrypcji na serwery w klastrach. Klastry tworzymy bowiem po to, by zintegrować środowisko pracy i poprawić wydajność, łącząc serwery fizyczne w grupy. To z kolei umożliwia wirtualkom migracje między serwerami w całym klastrze i pozwala na rozmieszczenie ich w dowolnych konfiguracjach. Niektórzy dostawcy wymyślili jednak zapisy licencyjne, które nakazują wykupienie subskrypcji na każdy serwer w klastrze, na którym może pojawić się maszyna wirtualna z ich systemem operacyjnym. W tym wypadku znów jesteśmy zmuszani do zakupu kolejnych subskrypcji na kolejne hosty, nawet jeżeli uważamy, że nie będziemy uruchamiać na nich żadnych maszyn wirtualnych z tym systemem. Możemy też odłączyć jeden serwer, czy dwa, ale przecież nie po to tworzymy klaster, żeby go rozdzielać. Biorąc pod uwagę powyższe mnożenie, uzyskujemy bardzo rozbudowane i przede wszystkim drogie rozwiązanie, a przecież chodziło nam o oszczędność.

klaster

W powyższym przykładzie dla klastra złożonego z 4 fizycznych serwerów, z których każdy posiada 4 procesory, musimy wykupić aż 8 subskrypcji na systemy wirtualne.

W tym miejscu należy wspomnieć również o tym, że moduły dodatkowe także się mnoży. Wyobraźmy sobie, że chcemy zwirtualizować 2 serwery (każdy zawiera po 2 procesory) i dla każdego z nich chcemy wykupić dwa dodatki zwiększające funkcjonalność systemu. W tej sytuacji na każdy serwer należy wykupić 3 subskrypcje (jedną na system i dwie na dodatki). W sumie jesteśmy zobligowani do zakupu 6 subskrypcji. Zauważmy, że rozpatrywany przypadek dotyczy serwerów dwuprocesorowych. Jeżeli hosty fizyczne mają po 4 procesory, to trzeba kupić aż 12 subskrypcji. W przypadku, kiedy nasza infrastruktura jest jeszcze bardziej rozbudowana, wychodzi nam spora suma.

Jak się ustrzec?

Oferta wielu firm, po szczegółowej analizie nie jest przyjazna, jednak i w tym wypadku firma EuroLinux pozytywnie się wyróżnia. Zasady licencjonowania, jak zawsze, są maksymalnie proste. Proponujemy dwa rodzaje subskrypcji: jedną subskrypcję, która pozwala nam na uruchomienie 10 wirtualnych systemów i jedną na host fizyczny. Ich cena nie zależy od ilości procesorów oraz tego, gdzie i na czym działają, a wirtualki mogą dowolnie migrować w obrębie całej infrastruktury, bo nie są przypisane do fizycznego hosta. Podobnie subskrypcja na wbudowany w jądro KVM nie ma żadnych limitów. Obsadzanie wirtualnych maszyn „na siłę” na konkretnych fizycznych serwerach również nie jest wymagane i co najważniejsze – dodatkowe moduły są zawsze w cenie subskrypcji. Prosto, czysto, po prostu fair.

Przedstawiłem Państwu kolejne pułapki zastawiane przez niektórych producentów oprogramowania na Klientów. Polecam bardzo dokładnie analizować wszelkie zapisy licencyjne, aby nie wpaść w lawinę niepotrzebnych wydatków i nie płacić za to, czego nie używamy. Jednym z najprostszych rozwiązań może być przejście na EuroLinuksa, gdzie zasady są jasne. Zapraszam do zapoznania się z ofertą, poziomami wsparcia oraz prostym sposobem licencjonowania, i najważniejsze, do kontaktu z działem sprzedaży. W przyszłym miesiącu opowiem, jak niektórzy łączą ze sobą niepotrzebne produkty, narażając tym samym Klientów na większe wydatki.

Autorzy

Artykuły na blogu są pisane przez osoby z zespołu EuroLinux. 80% treści zawdzięczamy naszym developerom, pozostałą część przygotowuje dział sprzedaży lub marketingu. Dokładamy starań, żeby treści były jak najlepsze merytorycznie i językowo, ale nie jesteśmy nieomylni. Jeśli zauważysz coś wartego poprawienia lub wyjaśnienia, będziemy wdzięczni za wiadomość.